W ostatnich latach zmieniłem swoje podejście do promocji bankowych. Prowadzenie własnej działalności firmy i doświadczenie z grą na giełdzie pozwoliły mi lepiej wyczuć wartość pieniądza.
Świadomość, iż można za darmo (dosłownie!) zyskać 200, 400 czy ponad 1000 zł (w przypadku przedsiębiorców), otwierając konto w banku, powoduje, że każdemu i z przekonaniem, mogę polecić uczestnictwo w promocjach bankowych.
I kiedy pierwsza, druga, trzecia czy siódma osoba otworzy konto i zyska przy tym symboliczną premię bądź też solidny dodatek do miesięcznego budżetu, tak w stadzie zawsze znajdzie się czarna owca. Manipulator, który chce wykorzystać okazję, aby wzbogacić się cudzym kosztem.
Tutaj dowiesz się, o powszechnych oszustwach oraz przeczytasz jak nie dać się naciągnąć.
Ściema #1: Praca przy testowaniu kont
Jak dobrze byłoby testować konta bankowe i zarabiać za to przyzwoite pieniądze. Jeśli jednak coś wydaje się zbyt dobre, aby było prawdziwe, to jest to pierwsza czerwona flaga, pozwalająca wykryć oszustwo.
Oszust może stwierdzić, że banki potrzebują osób do testowania swoich usług. Następnie zaprosi cię do otworzenia rachunku bankowego ze swojego linku polecającego, obiecując wynagrodzenie rzędu kilku tysięcy złotych.
W najlepszym przypadku skończy się na tym, że otworzysz rachunek i nie otrzymasz obiecanej premii.
Konsekwencje mogą być jednak znacznie dalej idące.
Możesz nawet stracić dane do logowania do swojej bankowości internetowej – a co za tym idzie – wszystkie swoje oszczędności!
Zapamiętaj
Ściema #2: Zamknięte grupy dla wybranych
Innym rodzajem oszustwa są „zamknięte grupy” dla wybranych użytkowników.
Oszustwo może być skonstruowane w bardzo prosty sposób – wymagane jest uiszczenie opłaty, w celu uzyskania dostępu do ekskluzywnej grupy i materiałów w niej udostępnionych.
Mechanizm może być również połączony ze sposobem #1, co w najgorszym wypadku doprowadzi do utraty oszczędności.
Jeśli decydujesz się na dołączenie do takiej grupy, upewnij się, że korzystasz z zaufanego i sprawdzonego źródła.
Ściema #3: Uwaga, przedsiębiorcy! „Bezpłatny” dostęp do serwisu za 2000 zł
Teraz opowiem ci historię przedsiębiorcy.
Młody, entuzjastycznie nastawiony do świata chłopak, przed 30. rokiem życia zakłada swoją działalność i rusza podbijać świat.
Pewnego popołudnia dzwoni do niego przedstawicielka firmy CO (to skrót, od pełnej nazwy celowo zmieniony), informując, że jako właściciel firmy, może uzyskać dostęp do bezpłatnego serwisu z poradami prawnymi. 14 dni darmowego okresu próbnego, bez podawania numeru karty i żadnych zobowiązań.
Pomimo swojego młodego wieku, ów przedsiębiorca był dobrze przygotowany do prowadzenia działalności. Upewnił się, że uczestnictwo w teście nie wiąże się z żadnymi kosztami i uzyskawszy potwierdzenie, zgodził się udostępnić swój adres e-mail i numer telefonu.
Nie minęło 14 dni, kiedy otrzymał fakturę na kwotę blisko 2000 zł brutto. Faktycznie serwis nie oferował żadnej wartości, w jego ocenie była to „wydmuszka” z przekopiowanymi artykułami udostępnionymi przez Polską Agencję Prasową.
To nie przeszkodziło pracownikom firmy, aby regularnie wydzwaniać, nazywać właściciela firmy „kłamcą”, wysyłać maile z groźbami windykacji i sprawy sądowej. Nie było mowy o profesjonalizmie – raczej „podwórkowe” wyzwiska - „jak pójdziemy do sądu, utopimy całą twoją firmę!”.
Przedsiębiorca znów zachował zimną krew i poprosił o wsparcie zaprzyjaźnioną kancelarię prawną. W ten sposób dowiedział się, że:
- Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 10 grudnia 1999 r. (II CKN 1037/99) wykazał, że „błąd w rozumieniu art. 84 kc. jest to, ujmując w uproszczeniu, posiadające znaczny stopień pewności mylne wyobrażenie o istniejącym stanie rzeczy”
- Zgodnie ze stanowiskiem Sądu Najwyższego z dnia 2 grudnia 2004 r. (II CK 157/2004) „niedbalstwo strony umowy nie jest okolicznością wykluczającą złożenie przez nią oświadczenia woli pod wpływem błędu”.
- Może zachodzić przesłanka z art. 86 par. 1 Kodeksu Cywilnego, tj. wywołanie błędu podstępnie przez drugą stronę (dalsze wyjaśnienie: A. Kidyba, Kodeks cywilny. Komentarz. Tom I. Część ogólna, wyd. II.)
Setki, jeśli nie tysiące poszkodowanych
Szybko okazało się, że poszkodowanych w tej sprawie są setki, jeśli nie tysiące.
O sprawie powstał reportaż Polsat News, procedurę opisał także Fakt.
Mimo tego firma funkcjonuje do dzisiaj i kontynuuje swoją działalność „w najlepsze”…
… Jakie było moje zaskoczenie, gdy w lipcu 2023 roku, 3 lata po pierwszej rozmowie z telemarketerką, otrzymałem ponowne wezwanie do zapłaty.
Ściema #4: „Czy dzisiaj przed południem brał pan kredyt w banku PKO na kwotę 20 000 zł?”
Kolejny mechanizm polega na podszywaniu się pod pracowników banku.
Dzwoni do ciebie osoba przedstawiająca się za pracownika, celem potwierdzenia złożonego wniosku o kredyt określonej wartości.
Początkowo trudno zwęszyć podstęp, szczególnie kiedy nagle dowiadujesz się, że ktoś „przed momentem” zaciągnął kredyt, podając dane z twojego dowodu osobistego, a ty właśnie jesteś w biegu między drugim a trzecim spotkaniem w pracy.
Dalsza rozmowa prowadzi do wyłudzenia twoich danych i jak możesz się domyślać – straty pieniędzy.
Jeśli nie jesteś podatny na manipulacje, osoba dzwoniąca szybko się rozłączy. Może być jednak znacznie gorzej.
Dlatego nigdy nie podawaj swoich danych osobowych ani tym bardziej danych do logowania do twojego rachunku bankowego. Jeśli już to zrobisz – jak najszybciej skontaktuj się z twoim głównym bankiem, celem zastrzeżenia dokumentów i zablokowania dostępu do bankowości elektronicznej. Zrób, to zanim będzie za późno i stracisz swoje oszczędności.
Źródła wykorzystane do napisania tego artykułu, odwołania
- Estymacja w oparciu o liczbę otwartych kont, przemnożoną przez średnią sumę nagród do zdobycia.